Bliźniacy z hołoty

Jarosław Kaczyński obraża ludzi

Premier obraził miliony Polaków

On przechodzi sam siebie. Wydawało się to mało prawdopodobne, a jednak. „Socjalizm to był ustrój dla hołoty” – powiedział wczoraj premier Jarosław Kaczyński. To był system budowany przez hołotę i dla hołoty, dodał. Obraził w ten sposób miliony ludzi, którzy po wojnie odbudowywali kraj, stawiali szkoły, przedszkola, domy kultury i fabryki. A także Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Gdański, gdzie bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy zdobywali wykształcenie. Czy rządzący Polską bliźniacy siebie też zaliczają do „hołoty”? A jeśli nie, to czy oddadzą swoje zdobyte w ustroju „dla hołoty” dyplomy?

Pogardliwa, obliczona na skrajnie prawicowy elektorat wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego do cna go kompromituje. Okazuje się bowiem, że on nie tylko nie zna hymnu swojego kraju, ortografii ojczystego języka, ale też historii. To „hołota”, a nie hrabiowie, sanacyjni pułkownicy i wyzyskujący latami polski proletariat przedwojenni właściciele fabryk podnosili kraj z ruin.

Wojna kosztowała społeczeństwo ok. 158 mld zł według wartości z 1939 r. Symbolem katastrofalnych zniszczeń stała się Warszawa zburzona w ok. 70 proc. „Hołota” musiała sobie poradzić z wielkimi problemami społecznymi, których nie potrafiły rozwiązać przedwojenne rządy. Największym była przeludniona, ciemna, zżerana przez gruźlicę wieś. To ludowa władza przeprowadziła radykalną reformę rolną. Za to strzelano do przedstawicieli władzy jak do kaczek. Między innymi Kuraś – bandyta wyniesiony przez Kaczyńskich na cokół. Do połowy 1945 r. na reformie rolnej skorzystało bezpośrednio aż 1,7 mln ludzi. Najwięcej – małorolni i bezrolni.

W 1947 r. Sejm przyjął 3-letni Plan Odbudowy Gospodarczej. Jego autorzy postawili sobie za zadanie likwidację większości szkód wojennych oraz „podniesienie stopy życiowej pracujących warstw ludności powyżej poziomu przedwojennego”. Już pod koniec 1947 r. produkcja przemysłowa dogoniła poziom z 1938 r. Dzięki planowi 3-letniemu dochód narodowy wzrósł o 43 proc. przekraczając poziom sprzed wybuchu II wojny światowej. Państwo stworzyło w ciągu niecałych 3 lat ponad 1,1 mln miejsc pracy, dzięki czemu zlikwidowano bezrobocie – drugi największy problem społeczny II RP. Tak się też składa, że to właśnie „hołota” spolonizowała i zasiedliła Ziemie Zachodnie i Północne. Między 1946 a 1949 r. liczba ludności na ziemiach przyłączonych do Polski wzrosła z 2,5 mln do 6 mln.

To ustrój „hołoty” dla „hołoty” zrealizował plan stworzenia w krótkim czasie trzech milionów mieszkań. Także w późniejszych latach Polski Ludowej budownictwo mieszkaniowe było na takim poziomie, o jakim państwo Kaczyńskich może tylko pomarzyć: w 1960 r. budowano 142 tys. mieszkań, a w 1980 – 217 tys. Dla porównania – w 2006 r. oddano do użytku 114 tys. lokali.

Żaden inny ustrój nie prowadził tak skutecznej polityki prorodzinnej jak „ustrój hołoty”. Między 1946 r. a 1960 r. liczba ludności wzrosła z 23 do prawie 30 mln. W ciągu zaś całego PRL-u do 38 mln. I na tym poziomie polska demografia właściwie się zatrzymała, po 16 latach III i IV RP Polska ma mniej więcej tylu obywateli co w 1990 r.

Władze Polski Ludowej robiły też wszystko, aby wykształcić „hołotę”. Co roku wydawano od 100 do 170 mln książek (4 – 4,6 tys. na tysiąc mieszkańców). Dziś – ok. 80 mln (niewiele ponad 2 tys. na tysiąc mieszkańców). Po 1989 r. liczba bibliotek spadła z ponad 10 tys. do 8 tys., a kin – z ponad 2 tys. do 600 (zlikwidowano przy tym niemal wszystkie kina wiejskie, których w 1980 r. było 518). Liczba osób korzystających z teatrów i filharmonii spadła z prawie 13 mln do 9,5 mln, a widzów kin – z prawie 100 mln do 25 mln.

Tak – w 1945 r. do głosu doszły te grupy społeczne, które przez stulecia arystokracja, szlachta, bogata burżuazja i zamożne mieszczaństwo nazywało właśnie „hołotą”. Premier jasno powiedział, po czyjej stronie stoi, do jakich tradycji nawiązuje i na jakich zasadach ma być budowana „Polska solidarna” – kraj PiS-u, kraj nie dla „hołoty”.

Jarosław Kaczyński napluł wczoraj w twarz wszystkim, dla których 45 lat PRL-u nie jest czarną dziurą w dziejach Polski. Członkowie Stowarzyszenia Weteranów Lewicy z Piotrkowa Trybunalskiego już zapowiedzieli podanie Jarosława Kaczyńskiego do sądu za „obrazę milionów obywateli PRL, którzy budowali swój kraj”.


,,Hołota” ich wykształciła

Ustrój „hołoty” dał wykształcenie zarówno Jarosławowi, jak i Lechowi Kaczyńskiemu. Premier w okresie Polski Ludowej studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W 1971 r. obronił tam pracę magisterską, a 5 lat później w Instytucie o Państwie i Prawie Polskiej Akademii Nauk – rozprawę doktorską. Między jednym a drugim wydarzeniem pracował jako pracownik naukowy w Instytucie Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego, a w latach 1976 – 1981 w białostockiej filii Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwentem prawa na UW jest także Lech Kaczyński. Prezydent doktoryzował się w 1980 r. na Uniwersytecie Gdańskim. Specjalizacja – prawo pracy. Jako dzieci bliźniacy stali się ulubieńcami „hołoty”. W 1962 r. zagrali w czołowej PRL-owskiej produkcji dla dzieci – w ekranizacji „O dwóch takich, co ukradli księżyc” Kornela Makuszyńskiego w reż. Jana Batorego.


Popularny socjalizm

16 lat po upadku Polski Ludowej znacząca część społeczeństwa tęskni za ustrojem „dla hołoty”. W lutym 2000 r. w badaniu CBOS 44 proc. ankietowanych oceniało okres PRL pozytywnie, a 47 proc. – negatywnie. W miarę upływu czasu zwolennicy socjalistycznego państwa przybierali na sile. Z sondażu Pentora i Instytutu Studiów Politycznych PAN z grudnia 2003 r. wynika, że 43 proc. Polaków pozytywnie ocenia PRL, a źle – 34 proc. W sierpniu 2005 r. w sondażu dla „Rzeczpospolitej” 31 proc. ankietowanych stwierdziło, że ich życie dzięki „Solidarności” zmieniło się na gorsze, a tylko 24 proc., że na lepsze. Inny sondaż wykazał, że w latach 1997 – 2002 z 26 do 41 proc. wzrósł odsetek osób przekonanych, że zmiany po 1989 r. przyniosły im straty. W maju 2004 r. w tzw. sondażu trzech Polacy wybrali Edwarda Gierka najlepszym polskim przywódcą po II wojnie światowej. Były I sekretarz KC PZPR prześcignął takie postacie jak Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Aleksander Kwaśniewski.

OPINIE

Nie rozumie socjalizmu

prof. KRZYSZTOF DUNIN-WĄSOWICZ, historyk, przewodniczący Komisji Historycznej Polskiej Partii Socjalistycznej:
– Coś takiego nie zasługuje w ogóle na komentarz. Trzeba wiedzieć, co oznacza słowo socjalizm. Jarosław Kaczyński najwyraźniej tego nie rozumie. To pojęcie od XIX wieku używane jest przez wiele środowisk i w bardzo różnym znaczeniu. Raz był to cel, albo bieżąca akcja polityczna, jak i chęć zaprowadzenia pewnego ustroju społecznego. W żadnym wypadku nie zasługuje socjalizm na takie słowa.

Nieuctwo i brutalność

prof. ANTONI RAJKIEWICZ, nestor polskiej polityki społecznej, działacz przedwojennego Związku Młodzieży Socjalistycznej:
– Ta wypowiedź jest niedopuszczalna. Ona dyskredytuje samego autora obnażając jego nieuctwo i brutalność. Jedyną odpowiedzią na tę wypowiedź może być potępienie tych słów i jej autora.

Przemawia nienawiścią

prof. ZDZISŁAW SADOWSKI, ekonomista:
– Wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego staram się specjalnie nie przejmować. Wiadomo, że kieruje się on nienawiścią. A socjalizm jako system zrobił dużo dobrego nie tylko w Polsce, ale i na świecie. To jest ruch, który ma wiele swoich dokonań i przypuszczam, że jeszcze będzie miał wiele.

Nie zna historii

dr ADAM BOBRYK, socjolog, były działacz podziemnej „Solidarności” i PPS:
– To jest wyraźny sygnał wzywający do wykluczenia z życia społecznego znacznej grupy ludzi mających poglądy lewicowe. Ta wypowiedź świadczy też o niezrozumieniu historii i tradycji oraz o odrzuceniu z historii Polski wielu zasłużonych ludzi odwołujących się w różnych okresach swojego życia do idei socjalizmu, takich jak Józef Piłsudski, czy Ignacy Daszyński. Również czas Polski Ludowej nie zasłużył na takie oceny. W opozycji solidarnościowej nie zgadzaliśmy się z ideologicznymi założeniami ustroju, dążyliśmy do jego zmiany, ale dla mnie zawsze najważniejsza była walka na argumenty. Jeśli używa się języka rodem z ulicy, to znaczy, że brak jest argumentów.

Premier dla elit

PIOTR SZUMLEWICZ, działacz Młodych Socjalistów:
– Co Kaczyński nam powiedział? Że system, który jest egalitarny, w którym ludzie mają możliwość uczestnictwa w życiu społecznym, jest systemem dla hołoty. Ta pogarda to przedłużenie słynnego „spieprzaj, dziadu” jego brata. Kim jest ta hołota? Rozumiem, że miał na myśli ludzi, którzy sobie nie radzą. To są ci „nieudacznicy”, osoby piętnowane na początku reform przez „Gazetę Wyborczą” i środowisko Unii Wolności. Skoro nie chce on „systemu dla hołoty”, to za czym on jest? Za jakąś formą systemu dla elit? Udowodnił, że jest tak samo neoliberalny jak poprzednie ekipy, ale za to bardziej antydemokratyczny.

,,Wykształciuchy” też walczyły

prof. Henryk Stańczyk, historyk:
– O socjalizm walczyła nie tylko „hołota”, ale i ludzie wykształceni, nawet bardzo wykształceni. Jarosław Kaczyński obraził całe pokolenia polskich socjalistów.

Niech się uczy od JP II

prof. DIONIZY TANALSKI, filozof, marksista:
– To jest niepoważny pogląd człowieka, który nie liczy się ze słowami. Socjalizm jest i był ideą plebejską, ale podtrzymywaną przez inteligencję jako jeden ze sposobów sprawiedliwszego niż dziki kapitalizm załatwienia ludzkich spraw. Panowie bracia podkreślają, że są katolikami. Nie wiedzą, że Jan Paweł II wiele razy prezentował poglądy społeczne, które są w grucie rzeczy poglądami socjaldemokratycznymi. Natomiast zapytany kiedyś o komunizm powiedział: „To, co nazywamy komunizmem, ma swoją historię. Jest to historia sprzeciwu wobec ludzkiej niesprawiedliwości. Sprzeciw wielkiego świata ludzi pracy, który stał się ideologią. Ale sprzeciw, który stał się też częścią magisterium Kościoła”. Warto, żeby katolicy znali te słowa.

(*)Piotr Skura (wpis archiwalny z 2007r.) foto: Autorstwa Adrian Grycuk – Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=47936905