Miller dał Rokicie?

Najpierw Platforma Obywatelska pomogła uwalić rządowy projekt ustawy zdrowotnej w – zdrowym dla każdej opozycji – odruchu szkodzenia rządowi na każdym kroku. Potem, gdy taka postawa nie spotkała się z aprobatą opinii publicznej, Platforma zapowiedziała, że – ileż to roboty, taki program – w trzy dni będzie miała własny. I rzeczywiście – słowo ciałem się stało.

Ale to dzieło ma jeden feler – złożony przez Platformę Obywatelską w Sejmie projekt ustawy zdrowotnej (lub jakaś jego część) prawdopodobnie powstała w rządowym Narodowym Funduszu Zdrowia.

Projekt ustawy umieszczony na stronie internetowej klubu parlamentarnego PO po ściągnięciu z sieci i otwarciu tzw. opisu elektronicznego pliku okazał się dokumentem pochodzącym z komputerów NFZ.

Firmowany przez partię Rokity i Tuska projekt o pożyczkach dla publicznych zakładów opieki zdrowotnej jest konkurencyjny wobec projektu rządowego, który forsował minister zdrowia Marek Balicki. Projekt Balickiego przepadł w Sejmie m.in. dlatego, że jego odrzucenia chciały PO i PiS. W ubiegły piątek prezydent Aleksander Kwaśniewski skierował go ponownie do Sejmu jako swój.
Nasze podejrzenia, że projekt PO tak naprawdę powstał w NFZ potwierdził wysoki urzędnik Ministerstwa Zdrowia. W resorcie dowiedziano się o tym wczoraj po południu. Minister Balicki nie skomentował na gorąco sytuacji, w której NFZ stał się zapleczem programowym opozycyjnej partii. Ma się do tego oficjalnie odnieść dopiero dziś.

Nie wiadomo, kto z NFZ pomógł opozycji w pisaniu projektu. Rzeczniczka Funduszu Renata Furman zaprzeczyła w rozmowie z nami, aby taka sytuacja miała miejsce. Opis elektroniczny pliku wskazuje jednak, że dokument pochodzi z NFZ. Może to oznaczać zarówno, że tam powstał lub też ktoś z tej instytucji nanosił poprawki. Jako autor projektu figuruje osoba używająca inicjałów „Kzs”. Z opisu wynika również, że ostatnich zmian w dokumencie dokonano 21 lutego br., a więc w dniu, w którym Jan Maria Rokita, szef klubu PO, podpisał oficjalnie projekt i złożył go w imieniu Platformy do laski marszałkowskiej.
Szefem NFZ jest Jerzy Miller, związany ze środowiskami gospodarczych liberałów, bliskich PO. Minister zdrowia wiele razy deklarował, że ma zaufanie do prezesa i że bierze za niego pełną odpowiedzialność. Sam zresztą forsował jego kandydaturę na to stanowisko. Podkreślał, iż wierzy, że z prezesem będzie grał w jednej drużynie.


Wydawało się, że szczyty politycznego absurdu już osiągnęliśmy. Czyż można było sobie wyobrazić coś, co przebije pana wicepremiera Hausnera z SLD, który ogłasza, że będzie współtworzył nową partię o charakterze centrowo-prawicowym i dodaje, że nie widzi powodów, by odejść z rządu popieranego przez lewicę, którą właśnie porzuca. Mało tego – dopiero na skutek kilkudniowych drwin prasowych ogłasza dodatkowo, że poważnie zastanowi się, czy aby nie odejść z klubu parlamentarnego SLD.
Okazuje się – nic to! Nie ma takiego idiotyzmu, który byłby poza zasięgiem naszej, za przeproszeniem, klasy politycznej. Oto pod rządowym dachem, w Narodowym Funduszu Zdrowia firmowanym przez człowieka, o którego pan minister Balicki stoczył bohaterski bój z Sojuszem, powstaje konkurencyjny wobec projektu pana ministra projekt ustawy zdrowotnej, przygotowany na użytek opozycyjnej w stosunku do rządu, w którym pan minister jest ministrem, Platformy Obywatelskiej… My, czyli społeczeństwo, jakoś to wytrzymamy. Co najwyżej szczęki nas zabolą od śmiechu. Ale sytuacja pana ministra jest nie do pozazdroszczenia – nie ma nawet, biedny, na kim sobie ulżyć, bo ten Miller to był jego pomysł autorski. A pan premier co na to? Paczka gwoździ?

Marek Barański

Sama pisałam
Elżbieta Radziszewska: – Wiele dni pracowałam nad projektem i sama za wszystko odpowiadam. Ja pisałam pierwszy i ostatni wyraz tego dokumentu. Z nikim się nie konsultowałam ani też nie widziałam. Nie wiem, kto zrobił nam tego psikusa i wpisał to – powiedziała nam. Według niej, ktoś włamał się do serwera i zmienił pochodzenie dokumentu. (MKA)

Miller – do usług
53-letni Jerzy Miller był faworytem ministra Marka Balickiego na stanowisko prezesa NFZ. Był forsowany na szefa instytucji obracającej rocznie 30 mld zł, chociaż ciągnęła się za nim opinia kiepskiego fachowca – bezpartyjnego, ale jednak silnie kojarzonego politycznie ze środowiskiem liberałów. Zanim trafił do NFZ, kierował Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Do Agencji trafił w marcu 2003 r., gdy ministrem rolnictwa w rządzie Leszka Millera był Adam Tański. Musiał odejść po tym, jak po jego rządach w ARiMR zanosiło się na to, że polscy rolnicy nie dostaną na czas unijnych dopłat, gdyż prezes nie zdołał przyspieszyć budowy tzw. Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (IACS). (DK)

Magdalena Kaszulanis, Jakub Rzekanowski

(wpis archiwalny z 2005r.)