Ślady przeszłości

Magurycz to wzniesienie w Beskidzie Niskim, gdzie niegdyś wydobywano kamień. Taką samą nazwę ma grupa ochotników z całej Polski, która porządkuje opuszczone cmentarze i cerkwiska związane z tutejszą kulturą Łemków i Bojków. Organizatorem grupy kamieniarskiej jest Szymon Modrzejewski spod Gorlic. Kontynuuje on ideę Stanisława Krycińskiego, który przez jedenaście lat organizował obozy konserwatorskie Nadsanie, by w Bieszczadach przywracać ślady przeszłości.

Grupa Modrzejewskiego omija wsie zamieszkałe przez ludzi, zajmuje się natomiast tymi miejscami, gdzie nikt na co dzień nie dociera, a groby dawnych mieszkańców tej ziemi są od dawna w zapomnieniu. W tym roku w Beskidzie Niskim studenci, uczniowie z grupy Magurycz, porządkowali m.in. cmentarz w Szczawiem, a potem prowadzili prace konserwatorskie w Szklarach.

Odkopane, posklejane

Tam odkrzaczyli teren dawnego cerkwiska. Odkopali nagrobki, posklejali wiele rozbitych. Cennym znaleziskiem okazała się chrzcielnica, która po renowacji ma być umieszczona w miejscu, gdzie stały carskie wrota dawnej łemkowskiej cerkwi, którą przypominają dziś jedynie fragmenty fundamentów. Tym miejscem oddalonym od wsi, od dawna zapomnianym, zawładnęła przyroda, ale wcześniej także ludzie przyłożyli rękę do tego zniszczenia. To był pegeerowski obszar. Na cerkwisku pasły się krowy. Podobnie jak w Sokołowej Woli u podnóża pasma Żukowa w Bieszczadach, wsi, która najpierw znalazła się po radzieckiej stronie granicy, a gdy powróciła do Polski w 1951 roku, to nikt już jej nie zasiedlał i wszystko niszczało. Aż zabytkowa cerkiew, zamieniona na pegerowski magazyn, zawaliła się w końcu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

Miejsca na mapie

To nie jedyne takie miejsce w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, gdzie pogmatwana historia zniszczyła kulturę rodowitych mieszkańców. Tak było m.in. w Łopience, przed wojna liczącej ponad 800 mieszkańców. A dziś jest to tylko miejsce na mapie ze śladami dawnego życia, m.in. cerkwią, która wymaga remontu. Zajęło się tym Stowarzyszenie Artystyczne Anioł. Cerkiew w Łopience wybudowano w 1757 roku, a fundowali to przedsięwzięcie właściciele wsi Strzeleccy. Sama wieś miała historię grubo starszą, bo w dobrach Balów z Hoczwi założona została na prawie wołoskim około 1543 roku. Ulokowano ją w dolinie wśród gór, w miejscu urokliwym krajobrazowo, między Łopiennikiem a Korbanią, nad potokiem dopływającym do Solinki.
Łopienka podzieliła los wielu wsi bieszczadzkich, gdy wojna zmieniła granice, a powojenne zawieruchy i walki wzniecone przez UPA spowodowały, że znów ludzie byli masowo przemieszczani. W 1946 wysiedlono stąd przymusowo na Ukrainę 48 rodzin, a rok później podczas akcji Wisła ostatnie 7 rodzin musiało opuścić wieś. Zagrody w opustoszałej Łopience sukcesywnie rozebrali mieszkańcy okolicznych miejscowości.
Nie oparła się temu zniszczeniu także zabytkowa cerkiew. Teraz ta budowla się odradza przede wszystkim dzięki inicjatywie i uporowi Zbigniewa Kaszuby, który od poznania tego miejsca przed ponad dwudziestu laty zabiega o przywrócenie dawnej świetności zabytkowi. Cerkiew łopieńska ma już nowy blaszany dach, wnętrze też jest sukcesywnie odnawiane, a do doliny powraca najważniejszy symbol niegdysiejszej wsi.

Bojkowski Ślad

Podobnie jak w bojkowskiej wsi Choceń, też wysiedlonej w 1947 roku, która ma szansę choćby częściowo się odrodzić, bo zainteresowane tym jest amerykańskie małżeństwo, które zamierza tam zorganizować szkołę językową. Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Rzeszowie sporządził nawet w tym celu studium wartości kulturowych wsi. – Chodziło też o to, by wskazać, co wedle zasad konserwatorskich można tam pobudować – mówi dyrektorka ośrodka Anna Fortuna Marek. Oczywiście z bojkowskiej wsi niewiele się zachowało. Wśród chaszczy są jednak ślady po podmurówkach, fragmenty piwnic, studni, a nawet można odtworzyć, jak przebiegały niektóre granice ogrodów i zabudowań.
Bojkowie pojawili się w Bieszczadach w XV wieku. Wywodzą się od pasterzy wołoskich. Te koligacje przypisywane są także Łemkom. Bojkowie mieszkali na wschód od Osławy, Łemkowie po przeciwnej stronie Bieszczad, a zwłaszcza Beskidu Niskiego. Nawet szerzej, bo od wsi nowotarskich, zwanych Rusią Szlachtową, przez Muszynę, Krynicę i pas podkarpacki aż po Zagórz pod Sanokiem ulokowane były wsie łemkowskie.

Nazywano ich Rusinami

Jednych i drugich nazywano Rusinami. W czasie bratobójczych walk wywołanych po wojnie przez UPA wrzucono te nacje do jednego ukraińskiego kotła i wywieziono. Zaraz po II wojnie światowej w latach 1944-46 na mocy układu polsko-radzieckiego około 60 proc. Łemków przesiedlono na Ukrainę. W większości przymusowo, choć miało się to odbywać dobrowolnie. Pozostałych w 1947 roku władze polskie uznały za Ukraińców współpracujących z UPA i przesiedliły już bez pozorów dobrowolności do północnych i zachodnich regionów kraju podczas akcji Wisła. Niewielu z nich powróciło do miejsc rodzinnych.
Teodor Gocz, prezes Towarzystwa Muzealnego w Zyndranowej, mówi z goryczą, że ta „czystka pookupacyjna trwa nadal, bo Łemkowie nie mogą wrócić nawet, gdy chcą”. Głośnym echem kilka lat temu odbiła się sprawa cmentarzy łemkowskich, które zaorane, zapomniane, zostały sprzedane przez Agencję Rolną Skarbu Państwa, bo już dawno nie figurowały w aktach notarialnych jako miejsca pochówku. Głośna była zwłaszcza sprawa cmentarza we wsi Czertyżne, gdzie jedna z rodzin chciała przenieść i pochować prochy krewnego.

Nazwy i tradycja

Po wioskach łemkowskich i bojkowskich w większości pozostały już tylko nazwy. Ale można się z Łemkami zetknąć także na ich rdzennych ziemiach. Żyje ich tutaj około 20 tysięcy. Najwięcej w powiecie gorlickim w Beskidzie Niskim, m.in. w takich wsiach, jak Bartne, Żdynia, Gładyszów, Hańczowa Bielonka, Uście Gorlickie (niegdyś Wołoskie), mieszkają też w Komańczy, Zyndranowej, w Polanach, w okolicach Wysowej i Krynicy oraz bardzo dużo w samej Krynicy. Oblicza się, że jest ich w Polsce około 100 tysięcy, ale połowa jest już dawno zasymilowana, spolonizowana – jak powiadają rdzenni Łemkowie.
Centrum kulturowe Łemków jest w Gorlicach, gdzie także mieści się zarząd główny Zjednoczenia Łemków, a Stowarzyszenie Łemków w Legnicy ma też swoje oddziały w regionie południowo-wschodnim. Jest Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej założone w 1968 roku przez Teodora Gocza w jego prywatnej zagrodzie. Zagroda z przełomu XIX i XX wieku składa się z trzech budynków: chałupy mieszkalno-gospodarczej, koniuszni i kurnika-chlewika. A w ich wnętrzach pomieszczone jest bogactwo sprzętów, narzędzi, rzeźb, obrazów. I stroje łemkowskie: serdaki, suknie łajbiki, płócienne mohałky. Sukienne spodnie chołoszni i koszule. Zachowane zabytki kultury łemkowskiej i budownictwa w postaci zagród i cerkwi można spotkać w sanockim skansenie.
Tradycje obrzędowe, religijne i kulturowe są przypominane na spotkaniach Łemków z całego kraju i świata na kermeszu łemkowskim w Olchowcu i na watrze łemkowskiej w Żdyni oraz we wsi Michałów w pow. legnickim. Świętem łemkowskiej muzealnej tradycji są imprezy ruchome obrzędowe od Rusal do Jana.

Ryszard Zatorski

(wpis archiwalny z 2005r.)